“Pozbyć się większości rzeczy i zostać z jedną torbą, plecakiem i łóżkiem? Bulski zwariował!” — dwa lata temu właśnie tak bym o sobie pomyślał.
Dziś zastanawiam się jednak, czy wariactwem nie jest martwienie się czteroosobowej rodziny, że 100 m2 to zbyt mało miejsca, żeby komfortowo żyć. I tu wcale nie chodzi o ilość tych metrów kwadratowych. W dużych przestrzeniach nie ma nic złego. Bywają nawet piękne 🙂 Zła jest natomiast ilość przedmiotów, które w tych magazynach, jakimi stają się nasze domy składujemy. Jak wiecie z poprzednich wpisów, zdecydowałem się ten obszar mojego życia drastycznie zmienić. Dziś popełniam kolejny wpis dokumentujący moją drogę do minimalizmu. Sądzę, że jestem gdzieś w połowie drogi do stanu w którym będę czuł się dobrze (tak, niestety garaż nadal nie jest pusty…).
Przeprowadzka.
Większość przeprowadzek w moim życiu, a było ich sporo, wyglądała tak, że najpierw przez kilka dni się pakowałem a następnie wielki samochód i 3 silnych panów było potrzebnych do przetransportowania mojego dobytku w nowe miejsce. Następnie tygodniami trwało rozpakowywanie, które czasem nigdy się nie kończyło. Ileż ja czasu, energii i pieniędzy na to straciłem…
Dziś jest inaczej. Wczoraj się przeprowadzałem i wszystko przewiozłem sam, za jednym razem. Co miałem do przewiezienia?
- 4 europalety, które są moim łóżkiem,
- materac i pościel
- 1 torba z ubraniami
- 1 plecak, który nosze na co dzień.
To łóżko, to właściwie taka fanaberia, bo na dobrą sprawę w mieszkaniu do którego się przenosiłem jest kanapa, więc bez tego łóżka też bym sobie poradził. To było takie niesamowite uczucie. Oczywiście w mieszkaniu w którym mieszkam jest trochę więcej przedmiotów, niż na zdjęciu powyżej… Na zdjęciu powyżej jest natomiast cały mój dobytek. #thisiscrazy 🙂
Co jeszcze mam w mieszkaniu? Jest szafa na ubrania z której nie korzystam, jest bardzo mała kuchnia, w której znajduje się pralka i jest mała łazienka z prysznicem. I to by było na tyle. Są jeszcze meble i rzeczy dzieci, ale to jest odrębny temat. Absolutnie nie mam w planie narzucania dzieciom mojego stylu życia a one póki co nie zdradzają najmniejszej oznaki zaciekawienia minimalizmem 🙂 Także gratów dzieci jest akurat sporo, choć i tak znacznie mniej niż kiedyś.
Ja wiem, że są plusy posiadania dużego bogato wyposażonego domu. Ja natomiast opisuję alternatywę, która mi bardziej odpowiada. Zastanówcie się proszę co jest w życiu rzeczywiście ważne? Dla każdego z nas, niezależnie od tego co posiadamy:
- Fajna praca.
- Ludzie, których kochamy i którzy nas kochają.
- Bycie bezpiecznym, czyli życie z dala od wojen, bandytów itp.
- Zdrowy organizm.
- Wygodne łóżko.
…potrzebujesz czegoś więcej?
Na moje oko, żadna z tych rzeczy nie jest zależna od tego co i w jakiej ilości posiadamy. Jest natomiast bardzo mocno uzależniona od tego jak bardzo o siebie dbamy, jak dużo czasu poświęcamy sobie i ludziom, którzy są dla nas ważni. Ja odkryłem, że im mniej przedmiotów posiadam tym więcej wolnego miejsca mam dla siebie. Zarówno w swojej głowie jak i wokół siebie, w codziennym życiu.